sobota, 30 maja 2015

EURYDYKA - Browar Olimp

     Dzisiaj wracam do tematu browaru, który do jak do tej pory ani razu mnie nie zawiódł. Olimp dla mnie jest już marką, która gwarantuje wysoki poziom swoich produktów. W czwartek miałem okazję posmakować piwa w stylu Herbal Bitter o wdzięcznej nazwie Eurydyka. Na początek o stylu Bitter, oryginalnie pochodzi z Wielkiej Brytanii i przyprawiany był tamtejszymi chmielami. Obecnie można spotkać również wersje z Ameryki i stricte Europy, ale są one przyprawiane innymi chmielami. Miała to być beczkowa alternatywa dla stylu pale ale.

     Co do parametrów, to IBU nie ma ścisłej normy (25-40), czyli jest to piwo o umiarkowanej goryczce. Alkohol również na stosunkowo niskim poziomie (ok. 4%). Jeżeli chodzi o Eurydykę, to mamy tutaj obj. alkoholu 4,4% a IBU na poziomie 40. Piwo jest pasteryzowane. 

Szkło terenowe ;)
     Zacznę od wyglądu. Piwo jest nieprzeźroczyste - występuje biały osad. Kolor można zakwalifikować do złotego z zielonymi przebłyskami. Na zdjęciu tego nie widać, ale po nalaniu reszty piwa (tej z osadem) piwo przybrało barwę coś a la karmelowe. Piana jest skąpa, ale tworzy drobny lejsing. Dobrze wysycone. 

Piana oblepiająca szkło.
     Na uwagę zasługuje również zapach, który jest słodki (specjalnie tak nazwałem ten zapach, coś jakbyście wąchali cukier) czuć też ziołowe nuty a la Amol- to na "plus". Jeżeli chodzi o smak, to jest on w głównej mierze mieszanką delikatnej goryczki, "ziołowości", cytrusów i typowego słodowego posmaku. Cytrusy zawdzięczamy dodaniu do piwa werbeny i trawy cytrynowej, które podbijają smak. 
Bardzo skąpa piana.
     Ogólne wrażenia pozytywne. Lekkie piwo, to miła odmiana od następnych pozycji, które zamierzam w niedalekiej przyszłości zrecenzować. Polecam ponieważ goryczka rzędu 40 IBU jest w tym piwie dobrze przełamana ziołami i lekką słodyczą.

czwartek, 28 maja 2015

Księżniczka Wiosny - PINTA

     Na dzisiejszy dzień zaplanowałem wpis o piwie, które kupiłem jakiś tydzień temu i tak czekało, aż odstoi swoje w kolejce. Mowa tutaj o Księżniczce Wiosny, produkcie z browaru Pinta, o którym wspominałem już przy samym zakupie. Co do piwa jest to styl Saison - pochodzący z francuskojęzycznej części Belgii, charakteryzuje się mocnym wysyceniem, owocowo/przyprawowym smakiem i stosunkowo niską wyczuwalnością alkoholu. 

     Kiedy zobaczycie butelkę pierwsze co, zobaczycie jej duże rozmiary (750 ml.) oraz przeźroczystą etykietę. Odbiega od standardowych butelek pinty, ale nie bez powodu. Księżniczka Wiosny, jest to piwo kolaboracyjne (we współpracy)  z browarem Brasserie du Pays Flamand. Co do parametrów to IBU około 25, a zawartość alkoholu 6% objętościowo.

Napis przypomina trochę logo Metalliki
      W smaku dominują owoce, przeplatane z typowymi pszenicznymi nutami. Wyczuwalne są również zioła (coś a la Amol). Nie wiem czy to może termin przydatności, ale wyczuwałem również nieprzyjemne nuty alkoholowe. Bardzo nie lubię czuć alkoholu, przynajmniej w takich piwach, więc tutaj jest "minus". Poza tym bardzo mocne wysycenie, większe niż w Grodziskim, lekko drażniące język. Zapach pszeniczny powiedzmy "dupy nie urywa".

Piana średnio i grupo pęcherzykowa.
     Co do barwy, to jest ona złotawa, ale na początku nalewania widać coś w stylu szampana *dużo zmienia bardzo mocne wysycenie*. W miarę picia zauważyłem również zielone refleksy, które powinny być widoczne na zdj. poniżej. Mętne.

Wspomniane refleksy, myślę że światło laptopa nie spaczyło barwy.
      Wspomnę jeszcze raz o pianie. Jest ona średnio i grubo pęcherzykowa, jednak w górnej warstwie przy brzegu szkła tworzy się (przy odpowiednim nalaniu) w miarę zbita czapa. Drobny lejsing.

Nie napisałem o tym na początku, ale w piwie obecny jest obfity osad, który przypomina przy rozbełtaniu, coś na wzór "napoju aloesowego". Starajcie się nie bełtać piwem, a przed konsumpcją odstawić je na 15 minut. Co do samego osadu, to wchodzi między zęby więc mamy tutaj food-pairing XD (łączenie np. odpowiedniego piwa z mięsem)


    

wtorek, 26 maja 2015

Shark - Kopyra & Widawa

     Tak jak wczoraj wspominałem, dzisiejszy post poświęcę drugiemu piwu, które miałem okazję degustować w multitap'ie Szynkarnia. Bohaterem tego wpisu będzie Shark z browaru Widawa. Jest to APA (American Pale Ale), górnej fermentacji, charakteryzujące się wykorzystaniem amerykańskich chmieli, w wyniku czego doświadczamy mocnego goryczkowego smaku. 

Piwo lane, więc butelki dzisiaj nie będzie.
     Mogłaby być to kolejna recenzja, kolejnego APA, z kolejnego browaru. Jednak jest to dość nietypowa degustacja, ponieważ niemal że od początku mojej piwnej przygody słyszałem o "św.gralu" goryczki, czyli piwu którego IBU wynosi ok. 100. Tym piwem właśnie był Shark o którym usłyszałem pierwszy raz na "youtube" w vlogu Pana Tomasza Kopyra. Trudność związana z kupnem tego piwa, wynikała z małego podaży. Dlatego kiedy zobaczyłem Shark'a w multitapie, to "brałem w ciemno".
Książka w tle + 10 do elokwencji.
     Co do stricte piwa, to na początek smak.Dominująca jest goryczka, która jak wspomniałem plasuje się na poziomie ok. 100 IBU, w moim odczuciu była to już średnia goryczka, gdyż z czasem poziom tolerancji na ten smak rośnie. Jednak nie polecam zaczynać przygody z APA od tak mocno chmielonych piw. Shark jest pijalny, a sama goryczka wyczuwalna jest dopiero po chwili trzymania w ustach, niezalegająca. Zauważalne jest średnie wysycenie.

Może nie urywa d*py, ale drobny lejsing występuje.
     Jeżeli chodzi o cechy makroskopowe, to w zapachu wyczuć możemy owoce (cytryna, pomarańcza itd.) i swego rodzaju żywicę - coś a la żywica, którą możemy znaleźć na drzewach (ten efekt jest odczuwalny dzięki dużej ilości chmielu), delikatne nuty ziołowe. Barwa bursztynowa, wchodzi trochę w seledynową.  Piwo jest odrobinę mętne, ale tej cechy nie zaliczam do "minusów".

     Shark był dla mnie bardzo ciekawym przeżyciem, można powiedzieć "beerporn". Długo czekałem na tą degustację i teraz mogę wam z cały przekonaniem polecić.

poniedziałek, 25 maja 2015

Premiera Fine Tuned Brewery w Szynkarnia Multitap

     W sobotę wraz ze znajomym wyszliśmy w miasto. Planowaliśmy odwiedzić multitap'y Kontynuacja i Szynkarnia, ale ostatecznie odwiedziliśmy tylko ten drugi. W tym czasie miała miejsce premiera pierwszego polskiego browaru na Wyspach brytyjskich, chodzi tutaj o Fine Tuned Brewery. Jeżeli mieliście okazję uczestniczyć w 6. Festiwalu dobrego piwa, to mieli również tam swoje stanowisko z cask'ami i butelkami. Link do strony browaru na Fb.  

      Na premierze można było spróbować: Hard bass stout, Classic English IPA i Sunshine Reggae APA. Sam spróbowałem Stout'u o którym nadmienię niżej. O tyle było to ciekawe doświadczenie, że pierwszy raz miałem okazję pić piwo z cask'u. Różnica między cask'iem a kegiem sprowadza się między innymi do stosowania gazu. Jeżeli pijecie w jakieś knajpie piwo z kega, to obok jest jeszcze do całej machiny podłączona jest butla z CO2, to on wysyca piwo. Za to w przypadku casku w czasie wyszynku (nalewania piwa) nie bierze udziału instalacja wysycająca, tylko samo piwo z natury ma już pewien poziom wysycenia. 

Artystycznie ;)
    W przypadku Stout'u który miałem okazję posmakować, dużą rolę odgrywały umiejętności nalewania i obsługi ceska, dzięki czemu można otrzymać porządną pianę. Uwagę trzeba też zwrócić na wykorzystanie procesu re-fermentacji (fermentacja zachodzi cały czas w ceskach, lub butelkach dzięki czemu "na bieżąco" powstaje np. CO2).

      Przejdę teraz stricte do Hard bass stout'u. Jest to dokładnie rzecz biorąc American Stout (do chmielenia wykorzystywane były poza angielskimi również amerykańskie chmiele) IBU: 60, objętościowo alkohol 6%.
#MIANOWICIE Testowałem również zakąski ;)

     Smak piwa poza charakterystyczną kawą zbożową i ciemną czekoladą ma w sobie również nuty alkoholowe. Nie jestem fanem posmaku alkoholu w piwie, ale jednak kawa zdominowała alkohol. Stout jest pijalny i ma poszukiwane w tym stylu "ciało" jest sycące. Piwo podawane było w pokojowej temperaturze.

Kolega również smakował stout'u ;)
      Co do wyglądu, to piwo jest barwy ciemnej, bardzo mocny brąz. Piana jest skąpa, ale jej ilość zależy również od sposobu nalania. Chociaż wspomnianej piany było mało, to ładnie oblepiała szkło.

     Poza Stout'em miałem okazję spróbować Shark'a z Kopyra &Widawa. W następnym poście wspomnę więcej o tym piwie, gdyż najprawdopodobniej jest to najmocniej chmielone piwo w Polsce (ok. 98 IBU).


Optymistyczny akcent zakładu pogrzebowego w czasie powrotu do domu ;)
 

piątek, 22 maja 2015

Milkołak - Browar Reden (Mleko nie musi być do krowy)

     Dzisiaj pierwszy raz od dłuższego czasu mam przyjemność napisać post na temat ciemnego piwa. Browar Reden kilka miesięcy temu wypuścił do swojej oferty pozycję, która samą swoją nazwą może przykuć uwagę laika. Chodzi tutaj o piwo Milkołak i o styl Milk Stout. Stout jest to styl wywodzący się z rodzaju ale, są to piwa górnej fermentacji *proces technologiczny zachodzi w wysokiej temperaturze* ciemne, reprezentowane między innymi przez brand Guinness. IBU: 32, alkohol 5%.

     Kiedy pierwszy raz miałem styczność z tym piwem skosztowałem go od kolegi. Po jednym łyku stwierdziłem, że to piwo może być ciekawe.  Następnego dnia kupiłem butelkę dla siebie do degustacji i bardzo mile zostałem zaskoczony. Tak odkryłem: ,,piwo które smakuje jak mleko".

Na etykiecie widać "muczącą" do księżyca krowę ;)
      Najbardziej chciałbym skupić waszą uwagę na smaku. Poza powiedzmy "typowymi" nutami jak kawa czy czekolada, wyczuć można takie jakby drugie dno. Kiedy zatrzymacie piwo na chwilę w ustach i przełkniecie odczujecie wrażenie porównywalne do wypicia szklanki mleka. Pozostaje podobny posmak i uczucie pełni "ciała" piwa, jest ono sycące. Do wyróżnienia kwalifikuje się również nuta orzechowa a la "monte" Alkohol jest słabo wyczuwalny.

Piana jest zbita i długo się utrzymuje.
     Jeżeli chodzi o wygląd, to kolor jest ciemnobrązowy wchodzący w czarny, coś w stylu gorzkiej czekolady 80% +. Piana jest bujna, spójna i tworzy drobne i średnie pęcherzyki. Klarowne co jest właściwe dla tego stylu i oleiste jeżeli chodzi o jego płynność. W zapachu można wyszczególnić kawę i mocne nuty orzechowe.  

     Wpis jest dość krótki, ponieważ piwo samo siebie broni. Polecam jako odskocznia od lekkich (jeżeli chodzi o smak) pozycji. Bardzo dobrze nadaje się do wieczornych degustacji i (nic nie sugeruje), ale jedna taka butelka może sprawić uczucie sytości na resztę nocy. 


czwartek, 21 maja 2015

Darz Bór - Browar Gościszewo

     Zbierałem się do tego wpisu dłuższy czas, ponieważ w porównaniu do poprzednio recenzowanych piw, tutaj mam do czynienia z czymś więcej niż kolejnym rzemieślniczym produktem. Tym razem zahaczę również o historię najstarszego prywatnego/rzemieślniczego browaru w Polsce (Od 1991r. na rynku) i jednocześnie o "gatunek" piwa (jeżeli tak mogę to ująć), który może być polskim znakiem rozpoznawczym na światowej scenie craftu.

     Mowa tutaj o piwie Darz Bór z Browaru Gościszewo. Jest to lager z wykorzystaniem słodu wędzonego. Lager jest to piwo dolnej fermentacji - czyli cały proces technologiczny, leżakowanie i magia odbywają się w temperaturze niższej niż piwa typu "ale". Co ciekawe Polska zaczyna słynąć z wędzonych piw i mamy na tym polu niejeden dobry produkt to zareklamowania (np. Somky Joe z Alebrowar'u).

     Na kontr-etykiecie możemy przeczytać, że do produkcji piwa zastosowano: wodę, słód, chmiel i drożdże - drobiazgowa osoba mogłaby się przyczepić, że zahaczamy tutaj o niemieckie prawo czystości piwa tzw. ,,Reinheitsgebot" - ale to celem ciekawostki.

Stylistyka etykiety nawiązuje do myśliwskich zainteresowań właścicieli.


     W zapachu mamy wyraźną "wędzoność", ale nie jest to już coś w stylu odymiona koszulka po ognisku. Tutaj mamy wyraźną szynkową wędzonkę, wegetarian może odrzucać taki aromat. Poza wspomnianym nic nie wybija się na drugi plan. 

Jakość zdjęcia nie powala, ale pokazuje głębie barwy.

     Smak wędzony równie dominujący co w aromacie, ale można też wyczuć lekko kwaśne nuty (może to wada, ale nie ujmuje a nawet dodaje) ważny jest brak wyraźnej goryczki. Wydaje mi się, że na tym poziomie "wędzoność" nie powinna odstraszać laików, ale w przyszłości mogłaby być większa, bardziej porażająca ;) 

     Swoim wyglądem Darz Bór kusi ciemną, bursztynową i głęboką barwą. Piwo jest klarowne, jeżeli jednak będzie zbliżać się do końca terminu ważności, to możecie zaobserwować osad - brak informacji o ewentualnej filtracji. Stosunkowo mocne wysycenie może trochę przeszkadzać. Piana jest stosunkowo zwarta drobno- , średnio-pęcherzykowa, chociaż w miarę piwa napowietrza się.

Piana - tutaj już trochę rozwarstwiona.
     Po tej degustacji mogę ze spokojem polecić Darz Bór jak również całą rodzinę piw wędzonych. Myślę, że każdy powinien spróbować tego typu piwa, ponieważ jest to swego rodzaju podróż i odkrywanie, że piwo nie musi masakrować zatok chmielem, owocami, czy alkoholem z VIP-a ;D Piwo może pachnieć równie dobrze, co długo wędzony kawałek mięsa, a w smaku przemycać te smaki, choćby dla osób które nie jedzą mięsa z przekonania, a nie z wagi na smak.

wtorek, 19 maja 2015

Piwo naturalne up.

 www.facebook.com/cervisiawroc
     Ostatecznie wczoraj dostałem od sąsiada trzecie piwo z oferty browaru w Grodzisku. Powiedzmy, że jak na złość nie jest to "czyste" grodziskie, a druga opcja ,,Piwa naturalnego" czyli grodziskie z dodatkiem czarnego bzu. Nie będę tutaj rozwodził się nad "piwną" częścią tego napoju, tylko nawiążę do dodatków zastosowanych do tego produktu.

    
Ze względu na późną godzinę degustacji, barwa może być przekłamana przez światło migawki.
     Czarny bez był dla mnie czymś nowym. Nie przypominam sobie, abym wcześniej pił jakikolwiek napój, czy jadł posiłek z wykorzystaniem owoców czy płatków czarnego bzu. Z tego może wynikać fakt, że degustacja była odrobinę w ciemno, gdyż nie znałem indykatorów (cech, wskaźnika) tego smaku.

Piana w rzeczywistości jest pełniejsza, jednak szkło nie pozwalało na przedstawienie jej w pełnej krasie.

     Smak jest całkowicie zdominowany przez czarny bez i cytrynę. Jak możecie przeczytać na kontr-etykiecie do produkcji wykorzystano sok cytrynowy i aromat płatków czarnego bzu. Można powiedzieć, że wśród tzw. "radlerów" jest to taka craftowa wersja. Bardzo dobrze pijalne słodycz nie muli, a cytryna dodaje orzeźwienia. 

Tutaj może trochę lepiej widać.


    W zapachu dominuje również czarny bez czyli słodycz. Jednak niektórzy mogą wyczuć nieprzyjemne aromaty "rury" sądzę, że to nie wada piwa, tylko kapsla. (Nawiasem, kapsle wyglądem nawiązują do historii browaru)

      Barwa wchodzi w kolor seledynowy - pomieszanie żółci z zielenią, piwo jest nieprzeźroczyste, ale osadu na dnie butelki brak. Piana jak wyżej wspomniałem w zamierzeniu powinna tworzyć piękną czapę, jednak mankamenty techniczne pokrzyżowały moje plany ;)

     W ogólnej ocenie piwo jest bardzo dobrze pijalne, ma zrównoważony smak, chociaż po dłuższym czasie można odczuć dominację słodyczy czarnego bzu. Polecam to piwo, nie jako obowiązkową pozycję każdego piwosza, ale bardziej jako aperitif do posiłku lub wspólnego wyjścia ze znajomymi. Sam pewnie jeszcze nieraz do niego wrócę.

    

poniedziałek, 18 maja 2015

Bernardyńskie - Browar w Grodzisku Wlkp.

     Wczoraj wspominałem, że najpewniej wrócę jeszcze do oferty browaru w Grodzisku. Dzisiaj udało mi się dostać piwo Bernardyńskie, jest to bardziej wyrazista opcja piwa Grodziskiego. Pierwszą różnicą jaką możemy zauważyć na kontr-etykiecie jest objętość alkoholu, która w porównaniu do piwa naturalnego jest ponad 2x większa: 6,5% obj. Durgą różnicą jest zastosowanie chmieli (Magnum i Lubelski oba PL) oraz występowanie wyraźnego osadu drożdżowego na dnie butelki.

     Bernardyńskie (po zapoznałem się z opiniami innych blogerów) można określić mianem Double-Grodziskie. Ekstrakt wagowo nie jest 2x większy, ale mamy tu różnicę 2,5%.

Drobna butelka w pełnej krasie.
     Wyraźną różnicę można zaobserwować w smaku (wiadomo bez soku to coś jednak czuć ;), mamy tu do czynienia z wyraźnym, mocnym dymnym uderzeniem, już coś bardziej pod wędzonkę. Na wyróżnienie zasługuje również kwaśność, ale typowa dla pszeniczniaka, nie owocowa. Wyczuwalna jest również delikatna goryczka

O wiele lepsza piana niż w przypadku ,,Naturalnego".
      Barwa jest słomkowa i nieklarowna. Piana jest drobno- i średnio-pęcherzykowa, oblepia szkło i można tutaj mówić o jako takim ,,lejsingu" (jest to stopień w jakim na szkle pozostają ślady po pianie, w miarę picia piwa). Piwo jak to grodziskie jest dosyć mocno nagazowane

     Zapach jest równie mocny co smak, przemawia tutaj najbardziej "dymność" a nawet lekkie nuty wędzone - (nieprzyjemne kiedy jesteś głody/a ;)

Zbliżenie na pianę.
     Moje oczekiwania co do tego piwa, zostały zaspokojone. Nie spodziewałem się rewolucji, ale jest to dobre "dobule"-grodziskie. W miarę czasu będzie można powiedzieć coś więcej o piwie jak i o browarze. Mam cichą nadzieję, że doczekamy się nowych propozycji ze strony Browaru Grodziskiego.


Piwo Naturalne - Browar w Grodzisku Wlkp.

     Ostatnio moją uwagę zwróciła ciekawa etykieta, nie wydawało mi się że chodzi tutaj o piwo. Wyglądała bardziej jak etykieta dżemu lub powideł. Po dokładniejszym przyjrzeniu się, okazało się że jest to piwo, ale nie byle jakie. Od jakiegoś czasu możecie dostać w ,,Żabkach" ,,Piwo Naturalne". Jest to reaktywacja Browaru w Grodzisku, które słynie ze swojego stylu Grodziskie. Stężenie alkoholu obj. 2,5%.

     W ogólnym przekroju Grodziskie to piwo lekkie, górnej fermentacji, dymione i co ważne mocno nagazowane, nosiło miano ,,polskiego szampana". Browar w Grodzisku został zakupiony w 2012r. przez Browar Fortuna (np. Komes, Fortuna, Miłosław) i w tym roku reaktywowano produkcję piwa grodziskiego.

Na uwagę zasługuje również butelka o pojemności 400 ml oraz piękne tłoczenia.

     W przypadku tej recenzji mowa o piwie z dodatkiem czerwonej porzeczki. Na pierwszy rzut kolor. Jest on zbliżony do koloru dojrzałych czerwony porzeczek, chociaż może wpadać w róż. Piwo jest nieprzeźroczyste, ale żaden osad nie osadza się na dnie butelki. Piana jest drobnopęcherzykowa bujna, chociaż na zdjęciach możecie zauważyć, że już opadła. Bardzo ładnie oblepia szkło.

Na tym zdjęciu widać wyraźnie różowawą barwę.

     Zapach można podzielić na dwie części: pierwsza charakterystyczna dla piw pszenicznych, ale zauważalne nuty dymne (słód do produkcji był dymiony dymem dębowym), a druga część to zapach owocowy związany z zastosowanym sokiem (o dziwo z czarnej i czerwonej porzeczki). Na początku możecie również poczuć nieprzyjemny zapach rury, ale sądzę że to bardziej wina kapsla. 

     Smak jest zrównoważony między słodkością/kwaśnością soku z czarnej, czerwonej porzeczki i cytryny, a smakiem bardzo lekkiego piwa pszenicznego. Jeżeli chodzi o smak, to można powiedzieć, że jest to piwo adresowane do damskiej części odbiorców.

Warte wyjścia na balkon ;)


     Co do całej serii Piw Naturalnych, to najpewniej jeszcze do niej wrócę, ale nie jest powiedziane czy w formie degustacji. Na pewno warto spróbować Piwa Benedyktyńskiego - tzw. double grodziskie. Piwo z czerwoną porzeczką - dobra opcja, polecam na spróbowanie.

niedziela, 17 maja 2015

Apetyt na życie- PINTA

     Dzisiaj mam dla was kolejne piwo z rodziny Dunkelweizen może jest to trochę nad wyraz określenie, ale tak nazywa styl Roggenbier. Jest to piwo można powiedzieć siostrzane w stylu do Dunkelweizen'a ale zamiast słodowanej pszenicy używane jest tutaj żyto. Jeżeli chodzi o zawartość, to mamy 5 % alkoholu, ekstrakt 13,1%. IBU: 18 - niska goryczka jest właściwa dla tego stylu.

Dopiero po jakimś czasie załapałem chwyt z nazwą piwa :D
     Smak, na pierwszy plan wychodzi głębokie gorzkie *nie mylić z goryczką* żytnie doznanie, z długim zalegającym *na plus* posmakiem. Stricte goryczka  bardzo słabo wyczuwalna, dosłownie na pograniczu. Można również wyczuć lekką kwaskowatość i charakterystyczny dla drożdży weizen - owocowy, w tym przypadku bananowy posmak. Mocno nagazowane, dobrze robi robotę w połączeniu z gorzkością.

Samo szkło chociaż nie jest specjalnie przeznaczone do piwa, to dobrze się sprawdza.
     Barwa jest miedziana, coś ala stara miedziany pręt z nalotem. Charakterystyczna mętność również daje o sobie znać. Uważajcie przy transporcie, aby nie wzburzać osadu na dnie butelki!  :) Piana biała, ale bardzo krótko utrzymuje się na powierzchni.

     Zapach jest analogiczny jak w przypadku piw pszenicznych: wyczuć można żyto oraz owoce

     Piwo samo w sobie nie jest może miażdżące w smaku i ogólnie odczuciach, ale jest to dobra opcja na zbliżający się okres wypadów na świeże powietrze. Polecam dla fanów piw pszenicznych, chociaż wielkich różnic w stosunku do pszenicznych nie obiecuję. No może poza głębszą gorzkością.






poniedziałek, 4 maja 2015

Cervisia, czyli piwo po wrocławsku

Cześć,

     Jutro mam nadzieję wstawić dwie nowe recenzję, a będą to style: Wędzone i Milkstout
Chciałem również zakomunikować, że startuję dzisiaj z nową stroną na Facebook: ,,Cervisia, czyli piwo po wrocławsku." - zachęcam do polubienia strony i dodania jej do obserwowanych, gdyż wtedy będziecie na bieżąco ze wszelkim zamieszczanym przeze mnie materiałem.

     Nowe recenzje będę umieszczał w jednym czasie na blogu oraz na stronie Fb, więc jeżeli nie posiadacie tam konta, to nic nie przegapicie.

niedziela, 3 maja 2015

Perun - Sabat Czarownic

     Cześć,

     Dzisiaj mam dla was kolejne piwo pszeniczne, ale w trochę innej odsłonie. Mowa o stylu Dunkelweizen *z niem. Dunkel - ciemny* Jest to niemiecki styl pochodzący z Bawarii. Jak nazwa wskazuje pierwszą różnicą, którą zauważymy przed degustacją jest ciemna barwa, w stosunku do jasnej Weizen'a. Objętość alkoholu to 5,8%, a ekstrakt to 13%. Na etykiecie nie ma zawartej wiadomości o IBU, ale sądzę że waha się w pobliżu 15.

    
Barwa może wydawać się czarna, ale rzeczywistości jest ciemnobrązowa.
     Smak jest wyraźnie słodki, czuć odrobinę goryczki jednak jest ona zdominowana przez słodycz. Wyczuwalna jest również wytrawność i "korzenność"  coś a la piernik, w którym przesadzono z przyprawami. 

Zależnie od światła odbiór barwy może się zmieniać, ale to jest ta właściwa.

     Barwa ciemnobrązowa, pod światło mętna. Ciemna barwa to efekt zastosowania słodów: karmelowego i czekoladowego. Piana w kolorze tzw. brudnej bieli, krótkotrwała. 

     Sabat Czarownic poleciłbym na chłodniejszy, wiosenny wieczór. Słodkość, przechodząca w smak orzechów, czekolady, piernika i kończący się na delikatnej lekko wyczuwalnej goryczce. Pełne "ciała" co dodaje mu sytości. Sądzę że dla fanów piw pszenicznych taka propozycja powinna zaspokoić oczekiwania, co do polskiego spojrzenia na niemieckie ciemne pszeniczne.

     Pewnie może dziwić, że nie rozpisałem się za bardzo na temat tego piwa, ale w gruncie rzeczy mówi ono samo za siebie i nie miałem za bardzo nic do dodania, a wszystko co już o nim można powiedzieć, zostało powiedziane.

sobota, 2 maja 2015

Sanrajza - PINTA

     Cześć, 


     Majówka w pełni, słońce przygrzewa, chociaż u nas w górach tego nie czuć. Specjalnie na taką już bardziej letnią pogodę degustowałem Sanrajza, jest to piwo w stylu American Amber Wheat. Swoją premierę Sanrajza miała w zeszłym roku w listopadzie wraz z AJPA.
     
     Mamy tutaj do czynienia z zastosowaniem amerykańskich chmieli, ale podnoszą one poziom IBU do 34, czyli znośnie nawet dla początkującego piwosza. Objętość alkoholu 5%, a ekstrakt 13,1% to torpeda jak na ten styl.

    
Kolorystyka etykiety zachęca do wyjścia w plener ;D

    
     Smak, delikatna goryczka z amerykańskich chmieli przełamuje się z kwaskowatością owoców, jak dla mnie odczucie zbliżone do granatu. Smaki dobrze ze sobą współgrają i nie zalegają nadmiernie w jamie ustnej. Bardzo orzeźwiające, polecam na upalne dni.


Zdjęcie chwilę po nalaniu, w rzeczywistości obrączka jest mniejsza



     Barwa bursztynowa, można ją porównać do karmelu. Dodatkowo mętność dodaje piwu tzw. "ciała" wydaje się gęstsze i bardziej sycące oko. Uważajcie przy transporcie, gdyż na dnie butelki można znajdować się osad i lepiej go nie rozbełtać. 
     Trzeba  również zwrócić uwagę na pianę, która po chwili od nalania szybko traci na objętości i pozostaje tylko w postaci obrączki okalającej szkło. Pęcherzyki drobne, ale szybko pękające.  

     O zapachu za bardzo nie mam nic odkrywczego do napisania, zapach chmielu (na 5 rodzajów, 4 to USA) i charakterystyczna dla piw na słodzie pszenicznym owocowa nuta. 

     Dla osób szukających wyrazistego, mocnego smaku nie zaproponuję Sanrajz'y. Jest to delikatne piwo i myślę, że można z nim pobawić się w food pairing z daniami wegetariańskimi. Dobre, ale z początku spodziewałem się czegoś więcej. Pamiętajcie jednak, że nie każde piwo musi bombardować goryczką, czy zalewać nas falą czekolady.

piątek, 1 maja 2015

Rowing Jack - Alebrowar

      Cześć,
Tak jak wczoraj zapowiadałem, mam dla was dzisiaj dwie degustacje piw, które można już nazwać klasykami polskiego craftu. Pierwszym piwem jest Rowing Jack z Alebrowaru. Jest to IPA - India Pale Ale, styl w którym na pierwszy plan wysuwa się wysoka goryczka tj. 70 IBU. Umiarkowane stężenie alkoholu 6,2%, przy ekstrakcie 16*. Osobiście do Rowing Jack'a powróciłem specjalnie na potrzeby degustacji ponieważ jakoś Alebrowar wiecznie mi gdzieś ucieka, z wyjątkiem festiwalowych rozlań ;)
Wpadłem na ten pomysł przypadkiem ;D

     Smak, w przypadku Jack'a to mieszanka goryczki i cytrusów. Bardzo mocno zaznacza się gorycz, która utrzymuje się w jamie ustnej przez dłuższy czas; dla mnie momentami pozostały posmak, który utrzymywał się kilkanaście minut od degustacji stawał się nieprzyjemny. Z drugiej strony mamy cytrusy, orzeźwiające, przełamujące goryczkę odczucie - dla mnie kojarzy się z letnim popołudniem. 

    Barwa, na załączonym wyżej zdjęciu próżno szukać punktu odniesienia względem barwy. Z poprzednich degustacji kolor można nazwać *jak to sugeruje browar* ,,pirackie złoto" ;D Tak naprawdę barwa waha się między konkretnym pełnym złotem, a nawet jasnym bursztynem z miedzianymi refleksami. Dużo zależy od warki na jaką traficie, ale kolor nie powinien bardzo odbiegać od złota.

    Zapach, pierwsze co możemy poczuć przy pomocy węchu, to mocny cytrusowy aromat - podobnie jak przy smaku. Wyczuwalny jest również delikatny zapach żywicy - tak można nazwać aromat, który najpewniej zapewnia wysoka ilość chmielu. 

     Jeżeli miałby wskazać piwo o wysokiej goryczce, które każdy początkujący lub już odnajdujący się beer-geek miał spróbować, to na pewno był by to Rowing Jack. Klasyczny przedstawiciel IPA, który pomimo czasu od pierwszej degustacji, cały czas plasuje się w czołówce swojego stylu, na polskiej scenie craftu.      
    
Tradycyjnie tył etykiety.
*Pamiętajcie o możliwości wstawiania komentarzy, w razie podzielenia się własnymi doświadczeniami bądź zastrzeżeniami do mojego wpisu.*