Pisząc tą recenzję zastanawiałem się czy jest sens rozdmuchiwać jeszcze bardziej bańkę, która otoczyła Hoppy Queen. Dokładniej mam na myśli news o zastosowaniu 21 odmian chmielu w jednym piwie. Na początku stwierdziłem: - O super goryczka rozsmaruje moje kubki smakowe po ścianie, a aromaty odurzą mnie swoją intensywnością do nieprzytomności. - Potem jednak przyszła chwila na chłodną kalkulację i dojście do wniosku.... że w tym piwie chodzi o pijar. Oczywiście nie mówię tutaj, że jest to jakieś brzydkie zagranie czy nie wiadomo co, ale w sumie też nie ma co ekscytować się piwem o takiej różnorodności składników, gdyż zwyczajnie część z nich nie będzie do odróżnienia w czasie degustacji. Sam dopiero uczę się rozkodowywać poszczególne odmiany w piwach i całkiem nieźle mi idzie, ale w przypadku piw bardziej złożonych (5-6) odmian tutaj zaczynają się dla mnie schody, a co dopiero przy "ataku" 21.
Po krótkim wstępie przejdziemy do piwa. Tak jak wspomniałem nazywa się Hoppy Queen i zostało uwarzone pod brandem Doctor Brew, w browarze w Tarczynie. Jeżeli chodzi o styl, to tutaj mam "zagwozdkę" gdyż: fakt jest to piwo górnej fermentacji, czyli "Ale", goryczka średnia IBU: 45, ekstrakt 14% wag. natomiast alkohol 5,2% obj.
![]() |
Dildo z BGM na stałe zagościło w degustacjach. |
Stricte piwo, czyli zaczynamy od zapachu. Tak jak spodziewałem się jest on ciężki, "cierpki" coś pod kwacha, wyróżniam również cytrusy, które stoją w kontrze do cierpkości. Smak natomiast to trochę inna bajka. Tutaj jest mocne uderzenie: goryczka "w punkt" - piję czuję mocną goryczkę i potem nic = nie jest zalegająca. Jednak jest różnica w stosunku do zapachu, gdyż w tym całym tyglu smaków można wyhaczyć kilka bardziej intensywnych nut, które kojarzą mi się z odpowiednimi odmianami. Wachlarz wspomnianych nut smakowych rozpościera się od cytrynę, przez pomarańczę, grejpfruta i kończąc na żywicy.
![]() |
Piana była obłędna. |
Piana w Królowej zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, szczerze mówiąc to jest to jedna z najlepszych jak nie najlepsza piana jaką widziałem (to zobaczycie na zdjęciach niżej). Drobnopęcherzykowa, tworząca zbity kożuch - myślę, że średnica szkła również wpłynęła pozytywnie na ułożenie pęcherzyków. Kolor biały bez żadnych domieszek. Teraz myślę ciekawostka: piana utrzymała się ok. 4 godziny. Zaczynałem degustację o godzinie 16, samo szkło umyłem dopiero w okolicach godziny 20, a piana dalej zwarcie trzymała się powierzchni szkła. Wielki plus.
![]() |
To zdjęcie już widzieliście, ale chyba najlepiej mi pasowało pod kątem barwy. |
Ostatni akapit pozostał na barwę. Tutaj wielkich rewelacji nie ma, Ja to nazywam "brudne złoto", a to ze względu na osad który powoduję mętność w piwie.
Celem podsumowania. Jeżeli chodzi o pijar to zdecydowanie jest to strzał w 10, ale podsycający emocje u mniej zorientowanych konsumentów. Oczywiście piwo smakowało mi - chociaż ta goryczka w punkt i potem pustka przeszkadzała - trochę więcej ciała i byłoby super. Piana o której się rozpisałem bardzo na plus. Ogólnie: polecam, ale dla ciekawskich tak poza tym to piwo trzyma poziom.
(Dygresja) - Parę lat temu była wojna między browarami o to, kto uwarzy najmocniejsze piwo na świecie... i okazało się to ślepym zaułkiem. Myślę, że Hoppy Queen było udanym eksperymentem, ale podążanie tą ścieżką również może się podobnie zakończyć - ale oczywiście to jest moja prywatna opinia.